🌕 Wyobraź Sobie Że Wybrana Osoba Znana Z Telewizji
Wyobraź sobie, że Twoja szkoła ma otrzymać imię jednego z bohaterów opowieści. W kilku punktach przedstaw swoje stanowisko w tej sprawie. - Ulice, place, stadiony Czy takie miejsca powinny nośić imiona ludzi podobnych do bohaterów ''Kamieni na szaniec''? Przygotuj mowę na ten temat. Nadaj jej kształt krótkiej rozprawki.
Zadanie lenka12345wyobraź sobie ze wybrana osoba znana z telewizji zgodzila się na udzielenie ci kilka pytań ktore zadasz podczas rozmowy pomurzcie To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać asia_nowak Od ilu lat pracuje pan/pani w tv?Czy stresuje się pan/pani przed kamerami?Jak radzi sobie pan/pani ze stresem przed kamerami?Czy jest pan/pani zmęczony/a pracą w tv?Jaka panuje atmosfera w studiu?Z kim najlepiej się panu/pani pracuje? Ile zazwyczaj czasu przebywa pan/pani w pracy?Jak zazwyczaj wygląda pana/pani dzień?Jak przygotowuje się pan/pani do pracy? O której godzinie zazwyczaj wstaje pani do pracy? o 23:35
Obecnie ogląda mecz, więc nie przejmuj się, że nie zwraca na nas uwagi. A obok siedzi mój brat. Ma dopiero 2 latka, ale już teraz lubi muzykę i swoje małe pianinko. Oglądanie bajek nie jest jego ulubionym zajęciem. Na pewno będzie Rockmanem ! A teraz chodż do kuchni, bo teraz siedzi tam moja mama z siostrą. Robią ciasteczka.Klasa: 6 szkoły podstawowej → Przedmiot: Język polski → Nowe Słowa na start! 6 1 Zadanie 2 Zadanie 3 Zadanie 4 Zadanie Wyobraź sobie, że wybrana osoba znana z telewizji zgodziła się na udzielenie ci wywiadu. Ułóż kilka pytań, które zadasz podczas rozmowy. Rozwiązanie: Zaloguj się lub stwórz nowe konto aby zobaczyć zadanie! Inne książki z tej samej klasy: Wczoraj i dziś 6 Planeta Nowa 6 Matematyka z plusem 6 Puls życia 6 Nowe Słowa na start! 6 Matematyka z kluczem 6 Część 1 Informacje o książce: Rok wydania 2019 Wydawnictwo Nowa Era Autorzy Anna Klimowicz, Marlena Derlukiewicz ISBN 978-83-267-3632-2 Rodzaj książki Podręcznik Popularne zadania z tej książki Nowe Słowa na start! 6 zadanie 2 strona 94 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 1 strona 155 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 2 strona 191 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 1 strona 319 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 5 strona 313 Nowe Słowa na start! 6 zadanie Na rozgrzewkę strona 319 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 7 strona 241 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 6 strona 253 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 7 strona 318 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 5 strona 168 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 2 strona 319 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 1 strona 276 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 8 strona 24 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 6 strona 51 Nowe Słowa na start! 6 zadanie 1 strona 226
P(A) = 0,3 - wylosowana osoba nosi okulary. P(B) = 0,4 - wylosowana osoba jest mężczyzną, z czego wynika, że prawdopodobieństwo wylosowania kobiety wynosi: P(C) = 1 - 0,4 = 0,6. P(D) = 0,1 - wylosowana osoba jest kobietą i nosi okulary. P(A∪C) - prawdopodobieństwo, że losowo wybrana osoba z grupy jest kobietą lub nosi okulary
3 marca 2015, Media, 7 komentarzy Wyobraź sobie świat bez ratowników – tak brzmi w naszym języku hasło przewodnie kampanii społecznej, która właśnie startuje w British Columbia – jednej z prowincji Kanady. Kampania „Imagine a world without paramedics” ma zwrócić spojrzenia ponad 4-milionowej społeczności BC w stronę działających w rejonie służb ratowniczych. Elementami kampanii będą billboardy, mogące wzbudzać w ludziach niemałe emocje. Społeczność ratownicza BC to łącznie 4000 ratowników medycznych (paramedyków) oraz dyspozytorów medycznych. Jak powiedział szef Ambulance Paramedics of British Columbia koniecznym jest, aby społeczeństwo wiedziało kim są i czym się zajmują, że mogą coś zmienić. „Jesteśmy często decydującym czynnikiem w różnicy pomiędzy życiem, śmiercią, wynikiem leczenia pacjenta i całkowitego czasu, kiedy pacjent korzysta z opieki medycznej. Naszą pracą jest zagwarantowanie, że każdy mieszkaniec BC ma najlepszy możliwy dostęp do medycyny ratunkowej”. Jak tłumaczą autorzy kampanii, mają oni świadomość, iż forma przekazu może wzbudzać u odbiorców silne emocje. Ludzie powinni jednak wiedzieć, że prezentowane w kampanii scenariusze nie odbiegają od rzeczywistości. Są dokładnie tym, z czym ratownicy muszą sobie radzić w swojej codziennej pracy. Przekazy kampanii „Imagine a world without paramedics” znajdą swoje miejsce nie tylko na billboardach, ale i w radiu oraz telewizji. Na YouTube można już zobaczyć cztery kilkudziesięciosekundowe filmy, które będą emitowane w TV: W jedynym z nich autorzy przypominają o fakcie, że są sytuacje, w których należy wezwać karetkę (jak ból w klatce piersiowej) oraz takie, gdy po ambulans dzwonić nie należy (przecięcie palca papierową kartką). Kontrast i rozbieżność sytuacji ogromne, ale i przy okazji bardzo wymowna prezentacja. Marzy mi się, aby i u nas kiedyś, w końcu, powstała kampania społeczna na szerszą skalę. Wiem, że wymaga to po pierwsze pomysłu, po drugie i przede wszystkim niemałych środków. Których przecież nikt u nas nie ma, taka bida w kraju. Piąteczka dla Kanady! Mi się bardzo podoba, a Wam? Więcej informacji: Strona kampanii World without paramedics Kanał YT Paramedics of BC tagi: Ambulance Paramedics of British Columbia kampania społeczna kampanie społeczne world without paramedics Wyświetlenia: 5 963 To nie koniec! Przeczytaj najnowsze wpisy:
Serial obyczajowy Oliwka o poranku świętuje z Tomaszem fakt, że otrzymała ważny atest dla kosmetyków. Skotnicki cieszy się, że otrzymał negatywny wynik testu. Przekazuje dobre nowiny Agacie. Pyrka nadal flirtuje w pracy z Kieliszewskim.zapytał(a) o 19:01 Wyobraź sobie, że ... Wyobraź sobie że jesteś dziennikarzem lokalnej gazety. Przeprowadź wywiad z kogutem po rozmowie kwalifikacyjnej w cyrku ARTYSTAKogut przeczytał ogłoszenie: „Potrzebujemy zwierząt – Cyrk”.– Zgłoszę się – powiedział składając gazetę. – Zawsze chciałem drodze snuł wielkie plany:– Sława i pieniądze. A może nawet wyjazdy za granicę– I z powrotem – dodał Lis.– Dlaczego z powrotem? Za granicą podpiszę kontrakt z Metro Godwyn przyjął go na świeżym powietrzu, gdzie urzędował. Właśnie rozwijano namiot cyrkowy. Ja i Lis zatrzymaliśmy się opodal.– Bardzo mi miło, Że pan się że do nas zgłasza. Można poznać godność?– Lew – przedstawił sięKogut krótko.– Lew? – zdziwił siędyrektor. – Czy jest pan tego pewny?– Ewentualnie tygrys.– No dobrze. Wobec tego niech pan zaryczy. Kogut zaryczał jak umiał.– Owszem, nie źle, ale sąlepsze lwy od pana. Gdyby pan sięzgodził na koguta, to co mógłbym pana zaangażować .– Ja dla pana przyjemności nie będę udawał ptaka – obraził się Kogut.– Żegnam wobec drodze powrotnej Kogut milczał ponuro. Wreszcie nie wytrzymałem.– Co ci strzeliło do głowy, dlaczego chciałeś grać lwa?– Jak to, dlaczego... – odpowiedział za niego Lis.– Czy widziałeś kiedy artystę bez ambicji? Odpowiedzi viooolet odpowiedział(a) o 20:43 proszeee, nie wiem co napisaćnie róbcie mi tego całego od A do Z, ak=le jakoś pomóżcie Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lubplss o pomoc bardzo potrzebuje! daje naj!! W języku młodzieżowym można „mieć dramę” albo stwierdzić, że „na imprezie była drama”, w polszczyźnie ofic … jalnej usłyszysz, że np. „wydarzenia miały dramatyczny przebieg”, a w literaturze spotkasz się z tekstem, który jest dramatem.
Pomysł na ten artykuł jest taki, że najpierw przyjrzymy się paru sytuacjom, a następnie wyciągniemy sobie część wspólną w postaci wniosków. Pierwej teoretycznych, a za nimi praktycznych. Programista z 2004 r. Poważną ścieżkę zawodową rozpocząłem w 2004 r. Najbardziej utkwiła mi jedna rzecz: każdy, kto umiał napisać parę skryptów w PHP pobierających coś z bazy i plujących na output, albo w miarę ogarniał (to taki starożytny framework webowy w Javie), albo pisał animowane applety (pra przodek Reacta) był programistą. Podówczas klienci płacili 700zł na stronę główną www i 250zł za każdą podstronę oraz ekstra za bannery. W Łodzi była jedna firma znana z rekrutowania programistów, a wykładowcy na PŁ notorycznie mylili MVP z MVC oraz Martina Fowlera z Kevinem Costnerem. Jeśli złapałeś projekt i twórczo doprowadziłeś go do szczęśliwego wdrożenia, to już miałeś doświadczenie w referencjach i każdy kolejny szedł łatwiej. Parę lat później, Ci którzy odnaleźli się we wczesnych etapach polskiego IT zaczęli tworzyć: software houses, stowarzyszenia, izby gospodarcze, organizacje certyfikujące, best parctices i standardy etc. Nauczyli również klientów czego mają oczekiwać od dostawców, a czego absolutnie nie akceptować. Słowem: na wszystkie legalne sposoby zaczęli regulować rynek i podwyższać próg wejścia kolejnym chętnym. Trudno w tym było dostrzec powtarzalny wzorzec. Pełno było jednak anomalii. Ci, który popłynęli na GWP Jeszcze wcześniej, gdy przy akompaniamencie “Scyzoryka” spędzałem czas na blokowisku, co chwila pojawiał się temat raczkującej wtedy giełdy. Ktoś z bliższych lub dalszych znajomych się dorobił fortuny albo poszedł z torbami, bo kupił nie wiadomo co od nie wiadomo kogo. Mówili wtedy, że albo ktoś miał szczęście albo nie miał. Mniej oficjalnie mówili, że albo ktoś miał “dojścia” albo nie miał. Jeszcze inna sytuacja, gdy weszły OFE. Jako 18-latek zawarłem tych umów z 5, bo za każdą zawartą płacili mi 10zł. Natomiast “konsultantom”, którzy w imieniu TU je podpisywali płacono z kolei 40zł. I tak to się kręciło. Również i w tym przypadku nie sposób było analizą statystyczną prognozować trendy cen. Na rynku dominowały anomalie. Kurs Bitcoina O ile dobrze czytam wykres, to: Na świecie jest ponad 12,5 mln portfeli trzymających BTC 26% wszystkich BTC znajduje się w 1888 portfelach (nie wiadomo czy należą do różnych właścicieli) Oznacza to, że 1888 portfeli może właściwie zrobić z kursem BTC co chce. Jak wiadomo od jakiegoś czasu BTC stał marnie w porównaniu do poprzednich wyników. Wiadomo, że jak coś spada w cenie, to się to coś sprzedaje. Zatem ludzie sprzedawali. Aż tu nagle w kwietniu kurs BTC wystrzelił w górę, by potem pod koniec maja znowu nieco spaść. Ostatecznie okazało się, że o wiele korzystniej było po prostu trzymać BTC niż handlować walutami. Któż mógł to przewidzieć? Akurat tu nasuwają się dwie możliwe odpowiedzi: albo nikt albo 1888 portfeli. I co na to analiza techniczna? Ano nic, bo w takich warunkach wskaźnik kondycji giełdy jest słaby i trudno handlować. Jest za to sporo anomalii. Anomalie nieprzewidziane przez modele W wyżej opisanych sytuacjach: zdarzenia, które wg modeli powinny zdarzać się rzadko bądź prawie nigdy, zdarzają się częściej (por. Taleb) podejmowane decyzje są bardzo zyskowne albo bardzo stratne rozkład prawdopodobieństwa nie jest gaussowski, znajdujemy się w trzeciej ćwiartce modelu Cynefin To jest czas chaosu, gdzie nie obowiązują prawie żadne zasady, skutek i przyczyna są dość niejasno ze sobą powiązane. Jest to jednocześnie najlepszy czas, jaki może się zdarzyć. Wyczekuj na czas chaosu Mówią, że IT to dobry biznes. Moim zdaniem jest już za późno na dobry biznes w IT prowadzony wg modelu, który obecnie się sprawdza. Pierwsi wyjadacze zdążyli już nauczyć klientów, czego powinni oczekiwać i ustabilizowali rynek. Nic ciekawego już się tu nie wydarzy. Jeśli więc chcesz zainwestować w coś swój wysiłek, to nie graj w czyjąś grę. Raczej czekaj na czas chaosu. Poniżej kilka wskazówek nt. jaki styl działania sprawdza się w chaosie. Bądź pierwszy Nieważne w czym, byle pierwszy. Przykład – Skutek wyprzedza przyczynę W pewnym momencie ktoś wypromował termin reactive programming i nazwał w ten sposób koncepcje rozwijane w wielu firmach przez wielu inżynierów. W krótkim czasie ze zdziwieniem wertowałem online’ową wersję książki Reactive Desing Patterns. Do tamtego momentu byłem przekonany, że wzorce projektowe to nazwana wiedza plemienna inżynierów. Gdy rozwiązujemy jakiś problem wiele, wiele razy w pewnym momencie widzimy powtarzalny wzorzec – desing pattern. Tym czasem książka Reactive Desing Patterns pojawiła się zanim koncept zdążył dobrze okrzepnąć pod palcami programistów. Co więcej, wiele z rozdziałów miało tylko tytuł oraz notatkę in progress. Ilustruje to bardzo ciekawą cechę charakterystyczną chaosu – skutek niekiedy wyprzedza przyczynę. Bądź pierwszy. Inny przykład – experts from the scratch Kiedy cena BTC zmierzała do 20 kUSD, wszyscy mówili tylko o jednym block chain. W ciągu niespełna trzech tygodni LinkedIn i telewizja śniadaniowa zaroiły się do ekspertów od block chaina, publikujących raporty o zastosowaniach technologii. Takie jest prawo chaosu, że ten, kto jest pierwszy, uczy rynek jak ma rozumieć usługi i produkty. Narzuca własne metryki oraz kryteria jakości. Następcy muszą grać w grę stworzoną przez pionierów i raczej mało prawdopodobne, aby się z niej wydostali. Chyba, że wygenerują nowy chaos. Bądź pierwszy. Hipoteza no-free lunch Jest taka teza w metodach obliczeniowych optymalizacji – No Free Lunch. Teza dotyczy poszukiwania najlepszej metody odnajdywania optimum jakiejś funkcji. Twierdzi ona, że uśredniając po wszystkich możliwych funkcjach oceny, każda metoda optymalizacji jest jednakowo dobra. Metody dają znacząco różne wyniki dopiero wtedy, gdy można poczynić jakieś założenia np. o różniczkowalności funkcji. Co to oznacza dla praktyka chaosu? Zignoruj metody prognostyczne, analizy i raporty. To szum informacyjny bez większej wartości. Nie osiągniesz za ich pomocą znaczących wyników. Jedyne co się liczy to wiedza o ukrytych założeniach. Co z tego, że analiza fundamentalna mówi, że dana spółka to dobra inwestycja, skoro zarząd naściemniał w księgach? Co z tego, że wykres mówi, że trzeba kupić kryptowalutę, skoro dziesięć osób posiadających większość waluty, dogadało się, aby grać na spadki? W tym kontekście jedyną sensową metodą działania jest insider trading – w Polsce, o ile wiem, nielegalny. Musisz wiedzieć coś wcześniej niż inni, gdyż to właśnie wiedza o ukrytych założeniach pozwala rozdawać karty, a nie modele, raporty, czy prognozy. Przykład Mała Firma miała doskonały produkt. Mała Firma została wybrana do dostarczenia produktu dla Dużej Korporacji. Już prawie dobili targu, gdy nagle się okazało, że Duża Korporacja od dziesięciu lat ma umowę ramową z Dużą Firmą. Według umowy każde zapytanie ofertowe ma być kierowane w pierwszej kolejności do Dużej Firmy, a gdy ta odmówi wykonania zlecenia, to w drugiej kolejności do innych firm. Zatem zgodnie z zasadami Duża Korporacja zapytała Dużą Firmę, czy wykonają zlecenie. No, oczywiście, że wykonają! Następnie Duża Firma zaproponowała Małej Firmie podwykonawstwo zlecenia za 40% ceny, ale Mała Firma się obraziła. Zatem Duża Firma zaproponowała to samo Innej Firmie i dobili targu. Małej Firmy dziś już nikt nie pamięta. Nieważne jak dobry masz produkt, usługę itd. Jeśli nie znasz zasad gry, chaos cię pochłonie. Rób wiele rzeczy na raz Skupienie się na jednej rzeczy jest przywilejem tych, którzy odkryli tę właściwą rzecz. Ci, którzy jej nie odkryli i wciąż szukają, podejmują wiele wysiłków. Od kiedy pamiętam trenerzy i mówcy motywacyjni wkładali mi do głowy Zasadę Pareto. – Pamiętaj – mówili – 80% sukcesu możesz wygenerować za pomocą 20% wysiłków! Skup się na tym, co najważniejsze! Niestety uciekło im, że Zasada Pareto mówi o zależności statystycznej. Jeśli przeanalizujesz odpowiednio dużą próbę działań, to rzeczywiście ilościowa zależność będzie 20/80, ale: Zasada nie wskazuje, które 20% odpowiada za sukces Stosowanie Zasady do pojedynczych przypadków – jak to w statystyce – może dać ekstremalne wyniki. Na przykład 2% rezultatów jest efektem 98% wysiłków (co bywa prawdą np. w przypadku śrubowania jakości). Spokojnie, wszystko co napisałem w Getting Things Programmed wciąż działa…poza chaosem. W chaosie być może zadziała. W szczególności polecam metodę dzielenia dużych zadań na zadania możliwe do wykonania (actionable task) raz pracę z rejestrem zadań. Ślepy traf zamiast priorytetów Wybranie rzeczy najważniejszych jest cholernie trudną sprawą, zwłaszcza w dziko-zmiennym środowisku. Priorytety są funkcją celu, więc gdy w podręczniku zarządzania czasem czytasz rozdział na temat priorytetów, ulegasz pewnemu zniekształceniu – rozpatrujesz sytuację retrospektywnie. Autor omawia jakiś projekt, który już się zakończył i miał określony efekt. Z tej uprzywilejowanej perspektywy priorytety są jasne i klarowne. Co jednak zrobić w sytuacji, gdy przed tobą jest ciemność, a za tobą tylko spalone mosty? Nie traktuj priorytetów zbyt serio, nie mają one aż tak istotnego znaczenia, gdy rzeczy zmieniają się bardzo szybko. Z celami jest podobnie. Aktualny kontekst, w którym nagle się znajdujesz wymusza rewizję celów albo je dezaktualizuje. Ewentualnie celem może być tu wyskoczenie z ćwiartki chaosu, ale o tym później. Ostatecznie, jeśli podejmiesz wystarczająco dużo działań, istnieje pewna szansa, że coś się uda. Nadmiarowość ogranicza ryzyko Podobno przyszłość będzie należała do inżynierów-ekspertów. Jeśli wystarczająco wyspecjalizujesz, to staniesz się wziętym ekspertem, a reszta jakość się ułoży. Cóż – może tak, może nie. Z drugiej strony Taleb twierdzi, że dwoje oczu, uszu, rąk, nóg oraz kompensacja są patentami natury na zarządzanie ryzykiem w niestabilnym środowisku. Wiesz ile odbyłem rozmów ze zestresowanymi inżynierami, którzy nagle sobie uświadomiali, że przestali być atrakcyjni na rynku, bo nowy paradygmat wyoutował “ich” technologię? Setki, naprawdę setki. Chaos pożera specjalizację na śniadanie, bo jej nadmiar jest w kontrze do elastyczności i adaptacyjności. Nie specjalizuj za bardzo. Miej dwie, trzy lub więcej różnych od siebie kompetencji. Opanuj je w stopniu wystarczającym do rozwiązywania problemów klientów bądź pracodawców. To sposób, w jaki jedna osoba może zarządzać ryzykiem wokół siebie. Już słyszę pierwsze narzekania – “A bo, to będzie męczące…”. Nooo, a znasz jakąś pracę, która nie jest męcząca? Seks męczy, jedzenie męczy, nawet leżenie męczy, a praca ma nie męczyć? Ocieraj łzy i zaczynaj od nowa Nie żałuj zbyt długo tego, co straciłeś. Gdybym miał pieniądze, które utopiłem w nietrafionych projektach, to…sam nie wiem co 🙂 Nie widzę sensu, żeby to rozważać. Nie ma, to nie ma. Spotkałem ludzi, którzy potrafili się dosłownie rozchorować z powodu utraconej zaliczki na zakup, który nie doszedł do skutku. Ale przecież taki właśnie jest sens zaliczki – żeby stracić zaliczkę i nie więcej. Przenigdy nie żałuj utraconych korzyści. To jeszcze gorsze niż opłakiwanie strat. Strata to chociaż coś, co się wydarzyło. Rozmyślanie o straconych szansach, to fantazjowanie i spędzanie czasu w świecie “co by było, gdyby…”. Jak już wspomniałem wcześniej – nie ma, to nie ma! Jedyną sensowną rzeczą, którą tu możesz zrobić, to wdrożyć w życie wnioski, które wyciągnąłeś. Tyle i aż tyle. Szybko podejmuj decyzje Rezygnowanie jest znacznie trudniejsze niż osiąganie. Każda decyzja oznacza również rezygnację z alternatywnych opcji, co można utożsamiać ze stratą. Możesz więc doświadczyć niechęci do podejmowania decyzji zarówno tych “dużych” jak i tych mniejszego kalibru. Doświadczenie dnia codziennego uczy, że sprawy raz odłożone, dalej odkładają się same. Niepodjęte decyzje nawarstwiają się, a ty zaczynasz mieć wrażenie, że w głowie masz kod o cholernie wysokim CC: mnóstwo ifów i zagnieżdżonych bloków. Decyzje podejmuj szybko i często. Im częściej tym będą mniejsze i bezpieczniejsze. Niektórzy mówią na to save-to-fail experiments. Oczekuj najlepszego, przewiduj najgorsze Dawno temu, ktoś dał mi taką radę: zanim zaczniesz, najpierw określ co najgorszego może się wydarzyć i przygotuj się na coś znacznie gorszego. Dla mnie to działa. Przede wszystkim unikaj problemów Wiem, że podręczniki radzą odwrotnie – myśl pozytywnie, bądź goal-oriented. To może mieć sens, ale nie w chaosie. Zapraszam cię do eksperymentu myślowego. Wyobraź sobie, że nagle znalazłeś się na skraju wielkiej, dzikiej dżungli i zamierzasz do niej wejść. Przed tobą stoi tubylec, który zastanawia się, którą z porad ci udzielić. Ma do zaoferowania dwie: “Dwa dni drogi stąd jest skrzynia pełna złota. Go for it!” “Trzymaj się z daleka od żółtych kwiatków, bo zabijają. Howgh!” Którą z rad wolałbyś usłyszeć? Gorąco wierzę, że drugą. Jeśli wybrałeś inaczej, to niestety nie wróżę ci pomyślności i licznego potomstwa. Przodkowie nie bez powodu wymyślili zakazy i tabu. Gdy poruszasz się po grząskim gruncie, tabu i zakazy pełnią funkcję ochronną. Natomiast pozytywne cele mogą być skrajnie niebezpieczne. Bądź gotowy skorzystać z okazji Jakiś czas temu internety obiegł wywiad z synem Kulczyka, w którym dumnie stwierdza, że karierę biznesową zaczynał od roznoszenia ulotek. Mój komentarz do tego: 😀 😀 . Zaraz potem odbywał się masowy resharing artykułów o proporcjach między przypadkiem a ciężką pracą w życiowym i biznesowym sukcesie. Bardzo przypadło mi do gustu takie podsumowanie tego dyskursu: Im więcej pieniędzy masz na koncie, tym bardziej jesteś przekonany, że do wszystkiego doszedłeś jedynie własną i ciężką pracą. W chaosie na większość rzeczy i tak nie masz zbyt wielkiego wpływu. Wydarzają się i tyle. Dlatego, bądź przygotowany, by skorzystać z okazji, jeśli już ci się przydarzy. Jestem ostrożny wobec nurtów samorozwojowych. Głownie dlatego, że co autor, to ma inny pomysł na to, czym ów “samorozwój” właściwie jest. Jestem jednak wielkim fanem samodoskonalenia (w sensie Deminga). Nabywaj nowych umiejętności i ulepszaj te, które posiadasz. Wiesz, czasem pijesz z kimś poranną kawę i ten ktoś oferuje ci nowe ciekawe stanowisko. O czym wtedy myślisz? Ponieważ spora część mojej pracy polega na rozmawianiu z ludźmi, to wiem, że sporo osób myśli wtedy mniej więcej coś takiego: Co? Ja? Czy ja się nadaję? A jak nie dam rady? Wyobraź sobie wtedy, że właśnie na twoją stację przyjechał pociąg i odjeżdża za chwilę. Wsiadasz albo zostajesz. To bardzo prosta decyzja. Zdecydowanie odradzam ci odstawianie scen z filmu Jestem na tak. Po prostu miej na uwadze, że powtarzalne są głównie promocje w dyskontach, a ciekawe okazje mają tę irytującą cechę, że pojawiają się raz i nie czekają. Chcesz – bierz, nie chcesz – zostaw innym. Tyle w temacie. Mniej czytaj, więcej rób Why Learning is a New Procrastination – zacznijmy od tego artykułu. No, a teraz powiedz: ile e-kursów już zaliczyłeś? na ilu meetupach już byłeś? ile przeczytałeś książek? A teraz: ile z tego trwale wdrożyłeś w życie? Jak wspomniałem wcześniej, nabywanie nowych umiejętności jest ważne, ale ważniejsze jest robienie z nich użytku. Jeśli tylko zaliczasz kolejne szkolenia i meetupy, to bliżej ci do training junkie niż do samorozwoju. Wtedy meeptup to żadna wymiana wiedzy, a zwyczajna prasówka. Co mam robić? – Czym ja właściwie mam się zająć? Teraz i tak w ogóle? – Takie pytania zadałem kiedyś pewnemu Ciekawemu Człowiekowi. A Ciekawy Człowiek udzielił mi szokującej odpowiedzi: – To bez znaczenia. Jeżeli masz w sobie choć trochę pasji, wszędzie się odnajdziesz. Jeśli nie masz jej wcale – wszędzie będzie ci źle. Ponownie, z rozmów z ludźmi na szkoleniach i konferencjach wiem, że wielu z nich działa bardzo synchronicznie. Najpierw starają się “poukładać swoje sprawy i przemyśleć je” (dokładnie takiego zwrotu używają), a potem – gdy sprawy będą już poukładane – wtedy zdecydują, co dalej. Uwaga: to zupełnie OK czasem mieć dylematy, wątpliwości, czuć zmieszanie, niepewność, strach przed nowym i nieznanym. Również OK jest nie mieć wiary we własne siły i czuć się do niczego. To bardzo ludzkie przeżycia i sądzę, że świadczą jedynie o twoim zdrowiu psychicznym. Moim skromnym zdaniem, zajmowanie się takimi rzeczami nie powinno być celem samym w sobie. Jeśli masz w sobie te wszystkie nieprzyjemne doznania, to niech to ci nie przeszkadza w robieniu dobrej roboty. Nie czekaj aż to minie, zwyczajnie rób swoje. Doskonale to podsumował Norbert Biedrzycki w jednym ze swoich wystąpień: Rób coś Podejmuj decyzje Doprowadzaj sprawy do końca Czytaj prozę (tym punktem nie zajmujemy się w artykule 😉 ) Klienci rozwalają nam architekturę Pewnego razu miałem następującą rozmowę managerem jednej z firm: Manager: Jak przygotować dobrą dokumentację? Ja: Czyli jaką? Manager: Taką, żeby deweloperzy wszystko z niej wiedzieli i nie zadawali pytań? Ja: Moim zdaniem to niemożliwe. Manager: To jak zorganizować proces analizy. Teraz staramy się pozyskać od klienta maksymalnie dużo informacji, żeby przygotować to, co chce. Ja: A nie możecie wciągnąć klienta w proces wytwórczy i dostarczać mu mniej, ale częściej. Wtedy możecie doprecyzowywać tylko te najbliższe funkcjonalności Manager: Nie, bo klient chce na początku wiedzieć jaka będzie końcowa cena. Jak oszacować taki projekt na początku, czy to w ogóle możliwe? Ja: Możliwe, ale musicie mieć jakąś powtarzalność np. w architekturze. Na przykład: od roku dostarczasz klientom oprogramowanie oparte o proste CRUDy – formularz i tabela pod spodem. Opierając się na takiej architekturze i bazując na poprzednich projektach, możesz dość dokładnie szacować w oparciu o liczbę oczekiwanych przez klienta formularzy i ekranów. Jaką macie powtarzalność? Manager Niewielką. Nie mamy jeszcze swojego produktu? Ja: A może macie powtarzalność w typach projektów albo typach klientów? Manager: Też nie. Robimy sporo małych projektów i staramy się wyodrębnić nasz własny framework. Więc jak przygotować dobrą dokumentację? Przeczytaj poniżej, co ja usłyszałem w tej rozmowie. Jest taki etap Jest taki etap w rozwoju firmy, w którym nie ma ona stabilności finansowej. Nie ma projektów, nie zbyt wielu klientów, usług ani produktów. Ten etap występuje nie tylko na początku działalności, pojawia się również w wyniku zawirowań rynkowych albo operacyjnych, gdy organizacja traci grunt pod nogami. To chaos. Chaos pogłębia chaos W takich chwilach, gdy waży się “być albo nie być” na rynku, najczęstszym – wg mojej obserwacji – stosowanym podejściem jest Bierzemy wszystko!. Podejmujemy się każdego zlecenia, nawet jeśli nie jest ono zgodne ze strategią organizacji. Chodzi wszak o przetrwanie. Znam przypadki, w których firma, prócz podstawowej działalności usługowej w branży PR, zajmowała się również importem kawy z Bliskiego Wschodu. Brzmi zabawnie? Nie jest takie. Pamiętaj: to żaden wstyd przetrwać na rynku, więc rób to, co konieczne. Ujmijmy powyższe syntetycznie: straciliśmy stabilność finansową i skończyły się rezerwy, a zatem bierzemy wszystko jak leci, a zatem mamy dużo drobnych projektów, a zatem mamy nieustanną bieżączkę, a zatem każdego klienta traktujemy priorytetowo, a zatem klienci wymuszają na nas zmiany w funkcjonalnościach i architekturze, których wolelibyśmy unikać, a zatem nie możemy się dorobić żadnego core, a zatem nie mamy czasu ani pieniędzy na poszukiwanie i rozwój nowych usług/produktów/klientów, a zatem w niemal każdym aspekcie naszej działalności brakuje nam powtarzalności, a zatem każde zlecenie robimy “od nowa”, a zatem brak nam ładu organizacyjnego, a zatem firma “leży” na grupie szczególnie zaangażowanych ludzi, a nie na modelu biznesowym, a zatem takiej firmy nie da się sprzedać, bo firma “na sprzedaż” musi być maszynką do zarabiania pieniędzy z powtarzanym mechanizmem generowania leadów i przerabiania ich na gotówkę. Co raczej nie zadziała? Większość znanych metod. Jeżeli organizacja znajduje się w miejscu wyżej opisanym, nie mają sensu pytania: czy wdrożyć Scrum czy Kanban? jak pisać dobrą dokumentację? czy wszyscy powinni brać udział w refinemencie? czy szacować story pointami, PERT, a może używać #noEstimation? czy reaktywność pomoże? jak wyodrębniać microserwisy? Metody, do których odnoszą się pytania zakładają pewien poziom ładu organizacyjnego. W niestabilnym i chaotycznym środowisku…trudno powiedzieć, czy zadziałają? Może jedynie w tym sensie, że ludzie będą się lepiej czuć, gdy zastosują znane i popularne podejścia. Najważniejszym problem jest tu: jak uciec z tego chaosu? Uciec z chaosu Pierwszy krok to doprowadzenie do sytuacji, w której masz pokryte wszystkie koszty i wykorzystujesz na to mniej niż 100% przerobu organizacji. Wtedy robi się nieco luźniej. Jest czas pomyśleć nad powtarzalnym i uporządkowanym działaniem. Moim zdaniem najlepiej zacząć od powtarzalnej metody generowania leadów sprzedażowych. Jak to zrobić? Jakoś :). Zacznij od praktykowania rzeczy ujętych w artykule. Wizja, strategia, wykonanie? Nauczyli mnie, że najpierw należy stworzyć wizję, czyli opis świata, do którego dążymy. Następnie misję, czyli naszą rolę w urzeczywistnianiu wizji. Potem strategię, czyli plan wdrożenia poprzednich. Zaraz za tym wartości, czyli zasady, którymi będziemy się kierować po drodze. Te warto zoperacjonalizować, czyli ustalić jakie zachowania wspierają nasze wartości, aby pracownicy wiedzieli, co mają robić, a czego nie. Powiedzieli mi, że sumienne wykonanie powyższych punktów wsparte metrykami, doprowadzi do celu. Zawsze zachwycał mnie ten elegancki pomysł na sukces. Niepokoiło mnie jednocześnie to, jak rozpaczliwie zarządzający pragną kupować złudzenie, że świat (rynek) jest przewidywalny, uporządkowany i z dokładnością do stałej deterministyczny. Mój znajomy powiedział kiedyś, że prowadzenie biznesu to “sztuka radzenia sobie z ciągłymi fu**pami”. Raz za razem organizacje lub ich części wpadają w obszary chaosu różnych rozmiarów i nie potrafią zrozumieć “dlaczego klienci rozwalają nam architekturę?”. A potem szukają magicznych rozwiązań, których nie ma, a robienie czegokolwiek uspokaja. Żebyśmy się dobrze zrozumieli: to bardzo pożyteczne mieć wizję, misję, strategię i wartości w biznesie. Jednak nie traktuj ich jako remedium na wszystko.
Wyobraź sobie, że jesteś reporterem. Na podstawie ilustracji sformułuj pięć wypowiedzeń oznajmujących, które poinformują widzów o przebiegu gonitwy. Zobacz odpowiedźSebastian krążył niespokojnie po biurze i zastanawiał się, co ma zrobić. Kartkę z napisem "Jesteście naiwni, jeśli myślicie, że to Machocki porwał panią komisarz" dostali już dwa dni temu. Od tego czasu wiele mogło się zmienić. Asia mogła być w dalekim zakątku Polski. Mogła być ranna, albo już nie żyć. Takiej myśli jednak komisarz nie przyjmował do wiadomości. - Do jasnej cholery ile to jeszcze będzie trwać?! - denerwował się Sebastian kiedy Tomek ściągał odciski palców podejrzanego w sprawie Anki i Rafała. - Uspokój się - Ania zmierzyła go Rozumiem, że martwisz się o Aśkę, ale powinieneś zająć się pomaganiem nam w sprawie. Tak nakazał stary. Więc przydaj się na coś i siedź cicho. Od chwili porwania Asi Sebastiana wszystko irytowało. Nie potrafił usiedzieć w miejscu i ciągle na coś narzekał. Wiecznie podnosił głos i krzyczał na kogo się dało. Ani było go żal, ale ona również miała swoje sprawy na głowie. Jedną z nich było zamknięcie tej sprawy. Jeśli im się to uda będą mieli więcej czasu na zajęcie się porwaniem Asi. - Dobrze wiesz, że znam Aśkę od dziecka... - Wiem. Ale to wcale cię nie usprawiedliwia. Wszyscy się o nią martwimy, ale oprócz tego musimy pilnować swoich obowiązków. Nie jestem Aśką i ci jej nie zastąpię, ale teraz jesteśmy partnerami. Idź wypełnić raporty. Ja i Rafał przesłuchamy Wiśniewskiego. Urażony Sebastian powlókł się do swojego biura. Stojące na biurku zdjęcie Aśki nie pozwalało mu się skupić. W końcu jednak wziął się w garść i zajrzał do papierów. Wtedy rozległ się dźwięk telefonu. - Komenda przy Pomorskiej, słucham? - usłyszał głos Bartka. Asystent wyłonił się z biura i ponaglił Sebastiana. Zaciekawiony mężczyzna pospieszył za nim. - O co chodzi? - spytał Bartka. Ten jednak machnął ręką i wskazał na telefon. - Mówi pani, że gdzie widziała to auto? Tak, tak, sprawdzimy to. Dziękuję. - Mamy coś w sprawie Aśki? - Tak. Pewna kobieta widziała auto porywaczy w okolicy Słomniki. - To 40 minut stąd. Ale czy mamy jakieś informacje na temat ludzi tam mieszkających? W końcu nadal nie wiemy kto porwał Asię! Za to Asia już wiedziała kto ją porwał. I coraz bardziej się bała. Była to osoba, którą znała już jakiś czas, i której dawno nie widziała. Chciała, aby ten koszmar szybko się skończył... Właśnie tego lata Polska będzie mistrzem świata - głosiły napisy na koszulkach wiernych fanów siatkówki. I co? I udało się! Ogromne gratulacje dla chłopców, którzy włożyli w to wszystko masę pracy, serca i wysiłku. Chłopaki - dzięki wam się nie wyspałam! Powodzenia w dalszej rywalizacji!Wyobraź sobie, że jesteś członkiem Komitetu Noblowskiego ds. Pokojowej Nagrody Nobla (jednego, wybranego z lat 1945-1970). Czyją kandydaturę poparłbyś/ałabyś i dlaczego? Możesz wytypować laureata Pokojowej Nagrody, jak i osobę, która jej nie otrzymała, ale Twoim zdaniem na nią zasługuje. 1.Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych Jeśli nie masz 18 lat, nie powinieneś jej oglądać Tym filmikiem półnaga Klaudia El Dursi rozgrzała internet Data utworzenia: 10 stycznia 2020, 12:40. W lutym na antenie TVN7 oraz zadebiutuje nowe reality show „Hotel Paradise”. Wiadomo już, że gospodynią programu będzie Klaudia El Dursi, uczestniczka 8. edycji „Top Model”. Modelka przebywa obecnie na Bali, gdzie realizowany jest program. Seksowna 30-latka i matka dwójki dzieci rozgrzała sieć zmysłowym tańcem w bikini. Co na to jej syn? Klaudia El Dursi Foto: Instagram Klaudia El Dursi idzie jak burza. Piękna 30-latka od wielu lat działa w polskim show biznesie. Jej medialna kariera nabrała jednak zawrotnego tempa po udziale w 8. edycji „Top Model”. Klaudia odpadła z programu tuż przed finałem, ale do tego czasu zjednała sobie rzeszę fanów. El Dursi poprowadzi nowy reality show 24 lutego na antenie TVN7 i platformie rozpocznie się emisja nowego reality-show „Hotel Paradise”. Nie jest już tajemnicą, że jego gospodynią będzie Klaudia El Dursi. Modelka przebywa obecnie na indonezyjskiej wyspie - Bali, gdzie realizowany jest program. Klaudia pochwaliła się fanom w mediach społecznościowych zdjęciem, na którym pozuje w bikini na tle pięknego widoku balijskiego zachodu słońca. Jednak zmysły internautów najbardziej rozpalił filmik, na którym Klaudia tańczy. Wyświetl ten post na Instagramie.#balimoodPost udostępniony przez Klaudia El Dursi (@klaudia_el_dursi) Sty 9, 2020 o 9:40 PST Nie wszystkim jednak to zmysłowe nagranie się podoba. Zobacz także „Co na to Twój syn?” W komentarzach pod postem pojawiły się głosy krytyki. Internauci zarzucą Klaudii, że takie zachowanie nie przystoi matce. "Wyobraź sobie, że twój syn cię ogląda" - brzmi komentarz internautki. "Widział, powiedział, że mam cudowny widok z tarasu, cieszy się że niedługo do mnie przyjedzie. Mój syn chodzi do szkoły muzycznej, jest bardzo umuzykalniony, uwielbia taniec i śpiew" - odpowiedziała Klaudia. Na czym polega „Hotel Paradise”? „Hotel Paradise” to reality-show stworzony dla amerykańskiej telewizji FOX w 2003 roku. W USA doczekał się trzech edycji, a łącznie na całym świecie powstało dotychczas 56 edycji w 14 krajach. Uczestnicy reality-show to grupa singli mieszkająca w luksusowym hotelowym kurorcie, która w każdym tygodniu musi łączyć się w pary i wspólnie dzielić pokój hotelowy. Pozostała jedna osoba musi sparować się w następnym odcinku, albo opuścić kurort. W to miejsce pojawia się nowy uczestnik. Początkowo w reality-show weźmie udział 11 uczestników, ale wraz z kolejnymi tygodniami do udziału w projekcie będą angażowane kolejne osoby. - Osoba, która nie zostanie wybrana do pary będzie musiała opuścić hotel. Jednak, by zabawa mogła trwać dalej, już następnego ranka w hotelu zamelduje się nowy singiel. Pary będą mieszkać ze sobą w luksusowych pokojach hotelowych, zaś nowo przybyły singiel zamieszka w chatce na obrzeżach kurortu - informuje biuro prasowe Grupy TVN Discovery Polska. W finale „Hotel Paradise” wystąpi jedna para, którą wybiorą inni uczestnicy programu. - Wybrana para musi przejść „ścieżkę lojalności”. Stają na dwóch końcach ścieżki, na której jak na drabince widoczne są rosnące kwoty pieniędzy. Stoją na polach z najmniejszą kwotą. Im bliżej siebie, tym kwoty się zwiększają. Każde trzyma w ręku złotą, szklaną kulę. Na hasło prowadzącej rozpoczynają powolny marsz na środek ścieżki, gdzie mogą się spotkać. Jeśli dojdą oboje na środek, zabierają ze sobą całą wygraną i dzielą się nią na pół. Mogą jednak zbić kulę wcześniej - wtedy ta osoba otrzyma całą kwotę na której stała, a jej partner odchodzi z niczym - czytamy w opisie. W polskiej edycji programu będzie można wygrać 100 tys. zł. Premiera „Hotel Paradise” na antenie TVN7 i w odbędzie się w poniedziałek, 24 lutego 2020 roku. Program będzie emitowany w dni powszednie o godz. Kim jest Klaudia El Dursi? Klaudia jest 30-letnią mamą dwójki dzieci. Jej synowie mają obecnie 10 i 4 lata. Oryginalną urodę Klaudia zawdzięcza swoim rodzicom. Jej ojciec pochodzi z Libii, natomiast mama jest Polką. Na co dzień mieszka w Bydgoszczy, a z zawodu jest krawcową. Swoich sił w branży modelingu spróbowała stosunkowo późno. Zdecydowała się na to dopiero niedawno, kiedy jej dzieci nieco podrosły. Klaudia El Dursi od samego początku zrobiła na jurorach „Top Model” piorunujące wrażenie. Po raz pierwszy w historii programu mieli okazję skorzystać ze "złotego przycisku", który gwarantował uczestnikowi awans do domu modeli. Egzotyczna uroda Klaudii tak zachwyciła jury już na pierwszym castingu, że nie musiała ona już brać udziału w drugim etapie kwalifikacji. Klaudia El Dursi ma za sobą przygodę z show biznesem Piękna i seksowna modelka ma już za sobą przygodę z show biznesem. Okazało się, że przed laty Klaudia El Dursi współpracowała z Kubą Wojewódzkim. Była „wodzianką” w jego programie. Jej rola nie kończyła się jedynie na podawaniu wody prowadzącemu show i jego gościom. W jednym z odcinków pojawiła się w stroju aniołka i tańczyła przy rurze. Przed kilkoma laty wzięła także udział w sesji do magazynu „Playboy”. Ale to nie wszystko. Uczestniczka "Top Model" ma na swoim koncie też epizodyczne role w znanych serialach, np.: "Prosto w serce" czy "Brzydula" oraz w filmach "Jak pozbyć się cellulitu" i "Chrzest". Klaudia El Dursi wystąpiła też w komedii "Och, Karol 2". Można ją zobaczyć w scenie, w której Piotr Adamczyk rozmawia w kawiarni z Małgorzatą Foremniak. Klaudia w obcisłej kreacji przechodzi obok stolika aktorów i siada w pobliżu, po czym spogląda na Adamczyka i zalotnie się do niego uśmiecha, co nie umyka uwadze filmowego Karola. Klaudia El Dursi w ostrym erotycznym filmie? Klaudia El Dursi szczerze o nagich sesjach. Bała się reakcji syna /6 Klaudia El Dursi Instagram Klaudia El Dursi była uczestniczką 8. edycji "Top Model" /6 Klaudia El Dursi Instagram W lutym na antenie TVN7 oraz zadebiutuje nowe reality show „Hotel Paradise” /6 Klaudia El Dursi Instagram Nie jest już tajemnicą, że jego gospodynią będzie Klaudia El Dursi /6 Klaudia El Dursi Instagram Modelka przebywa obecnie na Bali, gdzie realizowany jest program /6 Klaudia El Dursi Instagram Klaudia rozgrzała internautów zmysłowym tańcem w bikini /6 Klaudia El Dursi Instagram Fani są zachwyceni tym nagraniem, ale pojawiły się także krytyczne opinie Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Wyobraź sobie, że wybrana osoba znana z telewizji zgodziła się na udzielenie Ci wywiadu. Ułóż kilka pytań, które zadasz podczas rozmowy.
Jako przedsiębiorca zdajesz sobie sprawę, że nazwa firmy jest niezwykle ważna. Pytanie tylko, czy nie należysz do grona osób, które wybrały nazwę, kierując się tylko względami marketingowymi? To będzie Ci generować sporo problemów w przyszłości. Przykładowo takiej samej lub bardzo podobnej nazwy będzie mógł legalnie używać twój konkurent. W poniższym artykule wyjaśniamy, dlaczego opisowa nazwa firmy jest zła, co możesz zyskać konsultując ostateczną decyzję z rzecznikiem patentowym. Dobra nazwa firmy musi uwzględniać dwa cele Dobra nazwa firmy przyciąga klientów. Oczywiście świetnie o tym wiesz, więc starasz się wymyślić jak najlepszą. Musisz jednak wiedzieć, że naprawdę dobra nazwa musi spełniać nie tylko cel marketingowy, ale też prawny. Zastanawiasz się, co jest celem prawnym? To możliwość jej zastrzeżenia w Urzędzie Patentowym. Dzięki temu w swojej branży uzyskać monopol na jej używanie. Innymi słowny nikt inny nie będzie mógł używać nazwy nawet do niej podobnej. Taką podwyższoną ochronę prawną daje tylko rejestracja znaku towarowego. Samo założenie firmy i wpisanie jej do CEIDG lub KRS takich uprawnień nie daje. Co więcej, żaden urzędnik nie weryfikuje czy wybrana przez Ciebie nazwa nie łamie przypadkiem prawa. Efektem tego jest, chociażby fakt, że w CEIDG jest obecnie ponad 200 TOMBU-ów. Zobacz również: Koszt rejestracji znaku towarowego w Polsce, UE i na świecie. Nie każdą nazwę da się zarejestrować w Urzędzie Patentowym Aby dana nazwa miała szanse na rejestrację nie mogą wystąpić żadne bezwzględne lub względne przeszkody rejestracji. Najważniejsze jest jednak to, że takie oznaczenie powinno pełnić funkcję znaku towarowego. Czyli musi nadawać się do odróżniania towarów lub usług na rynku. Przykładowo takie zadanie spełnia marka „Pan Ząbek” dla usług dentystycznych. Pan Ząbek posiada dostateczny poziom fantazji i choć sugeruje uzębienie, to nie wskazuje na to jednoznacznie. Taka nazwa ma więc szanse na ochronę. Co innego, jeżeli nasz dentysta umieściłby nad swoim punktem szyld „klinika dentystyczna”. Takim kreśleniem może się posługiwać każdy stomatolog. Oznacza to, że pojęcie „klinika dentystyczna” nie pełni funkcji znaku towarowego, bo jest to opisowa nazwa firmy. Nie mamy tutaj do czynienia z czymś oryginalnym a jedynie z prostą informacją o rodzaju świadczonych usług. Opisowa nazwa firmy, czyli co? Jak sprawdzić, czy nazwa firmy jest opisowa? Zastanów się czy osoby, które potencjalnie mogłyby być Twoimi klientami, łatwo domyślą się co oferujesz jedynie słysząc samą nazwę firmy. Jak myślisz, co sprzedaje przedsiębiorca pod marką „VIP MEBLE” albo „ Myślę, że nie miałeś problemów z odpowiedzią. Co innego gdyby to były marki typu FENIX czy Bocian. Te ostatnie zdecydowanie lepiej nadają się do wyróżnienia na tle konkurencji. Od strony formalnej opisowa nazwa firmy to taka, która jednoznacznie wskazuje na rodzaj oferowanych towarów lub usług. To takie łopatologiczne określenie czym się zajmujesz. Znaku opisowego nie uda Ci się zarejestrować, ponieważ nie ma on zdolności odróżniające. Poza tym rejestracja nazw opisowych sparaliżowałaby uczciwie działające firmy. Wyobraź sobie, że Urząd Patentowy zastrzeże nazwę okulista24. Wtedy praktycznie nikt nie będzie mógł używać tego określenia, a przecież okulista to zwrot używany na co dzień. Pamiętaj przy tym, że nie zawsze łatwo jest zlokalizować nazwę opisową. Oczywiście w przykładach, które podaliśmy jest to banalnie proste. Życie jednak jest bardziej zawiłe. Jak myślisz, czy skrót BMS jest opisowy? Wszystko zależy od branży. Dla zabawek tak, ale dla urządzeń wykorzystywanych w „inteligentnych budynkach” już nie. Nawet Wikipedia podpowiada, że jest to branżowy skrót od słów Building Management System. Z tego też powodu, zanim wybierzesz nazwę dla swojej firmy warto, abyś skorzystał z pomocy rzecznika patentowego. Osoby wykonujące ten zawód mają specjalistyczną wiedzę w zakresie prawnej ochrony marki. Rzecznik patentowy zrobi dla Ciebie badanie znaku towarowego, czyli sprawdzi, czy nie złamiesz prawa, wybierając taką nazwę firmy i jakie są szanse na jej rejestrację. Im bardziej fantazyjna nazwa, tym silniejsza ochrona prawna Jeśli chcesz, aby twoja firma rzeczywiście miała świetny znak towarowy, to użyj nazwy fantazyjnej. Wcale nie musi to być neologizm, czyli nowo wymyślone słowo, którego nie ma w słownikach i które niekoniecznie musi coś znaczyć w danym języku. Jeśli wymyślisz nazwę, która nie będzie się od razu kojarzyła z oferowanym przez Ciebie towarem czy usługą, to także będzie nazwa fantazyjna. Takim przykładem może być BAKOMA, która powstała z pierwszych sylab imion i nazwisk twórców firmy czy znana firma komputerowa i elektroniczna Apple. Jeśli zdecydujesz się na nazwę fantazyjną, to będzie Ci o wiele łatwiej uzyskać ochronę prawną. Ma ona naturalną zdolność odróżniająca. Jednak od razu przygotuj się na większe wydatki na promocję i reklamę, bo dla klientów będzie to nowość, z którą muszą się oswoić i zapamiętać. Korzyści z fantazyjnej nazwy firmy Zdecydowałeś się na fantazyjną nazwę. Co jeszcze, oprócz łatwej rejestracji znaku, da Ci użycie znaku fantazyjnego? Korzyści z posiadania zarejestrowanego słownego znaku towarowego jest sporo. Przede wszystkim o wiele łatwiej możesz sądownie zmusić konkurenta do zmiany nazwy firmy. Pokazując w sądzie świadectwo rejestracji, wykazujesz, że to Ty masz prawo do tej marki. Konkurent ma domenę internetową z Twoją nazwą firmy, ale innym rozszerzeniem? Bez problemu mu ją odbierzesz w sporze przed Sądem Arbitrażowym ds. Domen Internetowych. Sprzedajesz na Allegro lub innym portalu tego typu i zobaczyłeś, że ktoś firmuje swoją sprzedaż Twoją nazwą. Wystarczy, że zgłosisz ten fakt i pokażesz świadectwo rejestracji. Z uwagi na oryginalną nazwę łatwo to wykazać. Również na portalach społecznościowych np. Facebooku czy Instagramie możesz zażądać zablokowania kont, które posługują się twoim znakiem towarowym. O pomoc w przypadkach naruszenia twojego znaku towarowego możesz poprosić rzecznika patentowego. Sprawdzi on, czy znak, którym posługuje się konkurencja, rzeczywiście jest zapożyczeniem twojej nazwy i wskaże najlepsze sposoby uporania się z problemem. Jeśli natomiast opisową nazwę firmy, to takie działania są zdecydowanie mniej skuteczne. Konkurencja może bardzo łatwo obejść twoje prawa, zmieniając jedynie szatę graficzną swojego logo. Wyjątkowa sytuacja, kiedy opisowa nazwa firmy ma szansę na rejestrację Już wiesz, że opisowej nazwy firmy w wersji słownej nie zastrzeżesz. Jest jednak pewien wyjątek od tej zasady i mało kto o nim wie. Ta specyficzna sytuacja zachodzi wtedy, kiedy opisowa nazwa firmy nabywa tzw. wtórną zdolności odróżniającą. Dzieje się tak, gdy marka staje się niezwykle popularna i kojarzy się z konkretnym przedsiębiorcą. Świetnym przykładem jest nazwa eObuwie. Choć jednoznacznie mówi ona o internetowym sklepie obuwniczym, to dzięki ogromnej rozpoznawalności klienci kojarzą tę markę tylko z jednym przedsiębiorcom. Jeśli więc masz opisową nazwę firmy, którą chciałbyś zachować, to razem z rzecznikiem patentowym zastanówcie się, czy nie warto spróbować wykazać, że twój znak towarowy ma już wtórną zdolność odróżniającą. Ważne jest, aby ta wtórna zdolność odróżniająca pojawiła się przed datą zgłoszenia. Wymaga to dobrej promocji i dokładnego rozeznania, czy marka jest już na tyle znana, że kojarzy się jednoznacznie z twoją firmą. Opisowa nazwa firmy – podsumowanie Jak widzisz, wymyślenie dobrej nazwy firmy wcale nie jest łatwe. Idealna marka powinna zadowolić zarówno dział marketingu, jak i rzecznika patentowego. Niestety wielu przedsiębiorców popełnia błąd i na tę kwestię patrzy tylko z punktu widzenia promocji. Dobrze więc, aby rzecznik patentowy był przy narodzinach marki. To pozwoli Ci uniknąć błędu opisowej nazwy firmy. Na krótką metą ma ona wiele zalet, ale wraz z rozwojem firmy uwypuklają się wady. Przykładowo możesz zainwestować w promocję marki 100 tys. złotych, by po kilku miesiącach znaleźć sklep internetowy i identycznej nazwie. Oczywiście rejestracja znaku towarowego nie jest obowiązkowa, ale warto się na nią zdecydować. Sytuacja prawna takiego przedsiębiorcy diametralnie się zmienia. Więcej na ten temat dowiesz się z poniższego nagrania. Artykuł partnera Śledź nas w Google News. Szukaj to co ważne i bądź na bieżąco z rynkiem! Obserwuj nas >>Najnowsze pytania z przedmiotu Polski język polski klasa 8 zadanie 4.1 strona 91 zadanie z czym kojarzy ci się morze? które z tych kojarzeń są pozytywne, a które - negatywne? Czy to, że Bóg wypędził Adama i Ewę z raju, może - Waszym zdaniem - stać w sprzeczności z tym, że obdarzył człowieka wolną wolą i był zadowolony z dzi …Dawid Zastrożny Lingwista, tłumacz języka tajskiego, marketingowe szlify odebrał w Grupie Allegro. Orędownik testów A/B, oszczędnej formy i trafnej treści. Eksperymentuje na ludziach: badając UX i komunikację w mediach społecznościowych. Nie lubi i nie używa korporacyjnego slangu. Wszystkie teksty autora Kup, teraz! Chcemy sprzedać produkt. Konkurencja jest duża, wybór ogromny i klienta niełatwo przekonać. Wiemy, że nasz produkt jest dobry i chcemy, żeby nasz klient też o tym wiedział. Co robimy? Pokazujemy produkt. Opowiadamy o jego zaletach. Podajemy wyczerpujące informacje. Udowadniamy, że nasz produkt jest lepszy od konkurencji. Nie zostawiamy miejsca na niedopowiedzenia, bo nie ma się nad czym zastanawiać. Klient widzi i wie. Wie wszystko o naszym produkcie, podobnie jak wie wszystko o produktach konkurencji. Jedyne czego nie wie, to co wybrać. Wyobraź sobie samochód To zjawisko jest szczególnie dobitnie widoczne w reklamach motoryzacyjnych. Chcemy sprzedać samochód. Samochód to poważny wydatek, więc tym bardziej trzeba go dobrze umotywować. Pokazujemy zatem jak mknie samotnie dobrze wszystkim znaną, pustą nadmorską drogą – tą samą, którą jechały już setki reklamowanych samochodów. Właśnie tą, którą najpewniej nigdy nie pojedzie nasz klient. Klient będzie jeździł do pracy, woził dzieci do szkoły, stał w korkach i nerwowo sprawdzał ceny paliwa. Czy ładne zdjęcie samochodu i jego parametry techniczne sprawią, że klient zdecyduje się na tę konkretną markę? Nie, bo my wcale nie kupujemy samochodów. Zaspokajamy swoje potrzeby: niezawodności, prestiżu, prędkości. Każdy samochód zaspokaja inną potrzebę, ale o każdej z nich można opowiedzieć bez pokazywania samochodu. Dowody? „Przekraczaj granice” – agencja RKCR/Y&R, Londyn „»Zazdrość« (autor nieznany)” – agencja Jung von Matt / Strömmen, Sztokholm „Witamy w Sant’Agata Bolognese, ojczyźnie Lamborghini.” – agencja Philipp und Keuntje, Hamburg Produkt można sprzedać w ogóle go nie pokazując, ponieważ to nie produkt jest ważny, ale potrzeba, na którą odpowiada. Jeżeli tylko znamy tę potrzebę, możliwości tworzenia przekazu marketingowego są nieograniczone. Niezależnie od tego, czy chcemy sprzedać samochód, buty czy proszek do prania, możemy opowiedzieć historię. Historię, z którą klient będzie się identyfikował. Historię, którą kupi. „Wyobraź sobie” to magiczne zaklęcie, którego nawet nie trzeba wypowiadać. Jeżeli treścią i formą zachęcamy do uruchomienia wyobraźni, to odbiorca sam uzupełnia nasz przekaz marketingowy. Uzupełnia skutecznie, bo w oparciu o własne marzenia i potrzeby, które tak bardzo chcemy poznać i zaspokoić. "Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona” – Albert Einstein
Wyobraź sobie sytuację, że jakaś osoba, która źle Ci życzy stworzyła film, gdzie sugeruje, że w Twojej piwnicy przetrzymujesz rodzinę z dzieckiem. Film stworzony przez Twojego stalkera jest jednak tak emocjonalnie przejmujący, że sytuacja wydaje się bardzo prawdopodobna.
Więcej wierszy na temat: Życie « poprzedni następny » ...jesteś ptakiem zamkniętym w klatce całkowicie samotny, zdany na łaske ludzi chciałbyć uciec ale nie możesz więc siedzisz tak obserwujesz i uczysz się twarzy na pamięć czekasz aż przyjdzie ONA i Cie zabierze I wtedy człowiek... może troche sie posmuci .... ....ale w końcu kupi sobie nowego ptaka to samo dzieje się z zakochanym bez wzajemności co czujesz? Dodano: 2006-04-20 21:44:48 Ten wiersz przeczytano 410 razy Oddanych głosów: 3 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »
Wyobraź sobie, że jesteś osobą, które jest często krytykowana za to, że ubiera się inaczej nić inni. Zredaguj wpis do pamiętnika, w którym opowiesz, co czujesz z brakiem akceptacji ze strony otoczenia, jak ta sytuacja na ciebie wpływa (elementy przeżyć wewnętrznych)
Wywiad z Andrzejem Grabowskim -Dzień dobry Panie Andrzeju , czy udzieli mi Pan wywiadu ?-Ależ oczywiście, z miłą chęcią odpowiem na Pani pytania-Ile obecnie ma Pan lat ?-Obecnie mam 65 lat, lecz czuje się na dwadzieścia-Jak zaczęła się Pana przygoda aktorska ?-W 1974 ukończyłem Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie-A gdzie Pan debiutował ?-Debiutowałem na deskach Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie-Jaki role Pan uważa za najważniejsze w swojej karierze ?-Było ich dużo, ale najbardziej mi odpowiada rola Ferdynanda Kiepskiego i Jacka Goca w serialu Pitbull-Czy dzięki roli Ferdynanda ma Pan w życiu codziennym ciekawe zdarzenia?-Codziennie mnie fani zaczepiają prosząc o autograf i nazywają mnie pieszczotliwie Ferduś-Co Pan robi oprócz aktorstwa ?-Jestem kabareciarzem i często zajmuje się dubbingiem-Bardzo dziękuję za wywiad Panie Andrzeju
Kliknij tutaj, 👆 aby dostać odpowiedź na pytanie ️ wyobraź sobie że odwiedził cię bohater lektury obowiązkowej. Napisz opowiadanie o wspólnej przygodzie, która… jacobkoks1234 jacobkoks1234
Please verify you are a human Access to this page has been denied because we believe you are using automation tools to browse the website. This may happen as a result of the following: Javascript is disabled or blocked by an extension (ad blockers for example) Your browser does not support cookies Please make sure that Javascript and cookies are enabled on your browser and that you are not blocking them from loading. Reference ID: #b08c14b5-13f8-11ed-a7e7-725041764b76
Wyobraź sobie, że niebawem odbędą się wybory na przewodniczącą lub przewodniczącego twojej klasy, a koleżanki … Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. maja9097 maja9097
Jeśli szukasz sławy, by siebie zdefiniować, to nigdy nie będziesz szczęśliwy – Cameron pewny, że rozpoznawalność da Ci szczęście? Oczywiście będzie to jedynie jedna dziesiąta radości, które możesz osiągnąć. Ale jak osiągnąć pełnię szczęścia? Otóż odpowiedzią są ludzie. Więc skup się na rodzinie, dobrej opinii, przyjaciołach. Wtedy doznasz szczęścia. Otoczony będziesz wsparciem, obiecuję. Podziel się wynikiem w komentarzu! Odpowiedz Pomyśl sobie życzenie a zobaczysz co się stanie… Zacznij myśleć o czymś czego naprawdę pragniesz To funkcjonuje…, osoba która mi wysłała tą wiadomość powiedziała że jej życzenie spełniło się po 13 dniach po odczytaniu tej wiadomości Wypowiedz życzenie jak skończy się odliczanie: 10… 9… 8… 7… 6… 5… 4… 3… 2… 1… * wypowiedz życzenie* Wklej tę wiadomość w ciągu 26min do 13 komentarzy Jeśli tego nie zrobisz stanie się przeciwność tego życzenia Odpowiedz Ejstra hce wiencej Odpowiedz super quiz, a wynik daje dużo do myślenia😍 Odpowiedz1 Jeśli szukasz sławy, by siebie zdefiniować, to nigdy nie będziesz szczęśliwy – Cameron pewny, że rozpoznawalność da Ci szczęście? Oczywiście będzie to jedynie jedna dziesiąta radości, które możesz osiągnąć. Ale jak osiągnąć pełnię szczęścia? Otóż odpowiedzią są ludzie. Więc skup się na rodzinie, dobrej opinii, przyjaciołach. Wtedy doznasz szczęścia. Fajny quiz Odpowiedz2 Jeśli szukasz sławy, by siebie zdefiniować, to nigdy nie będziesz szczęśliwy – Cameron pewny, że rozpoznawalność da Ci szczęście? Oczywiście będzie to jedynie jedna dziesiąta radości, które możesz osiągnąć. Ale jak osiągnąć pełnię szczęścia? Otóż odpowiedzią są ludzie. Więc skup się na rodzinie, dobrej opinii, przyjaciołach. Wtedy doznasz szczęścia. Otoczony będziesz wsparciem, obiecuję. Odpowiedz1 Cudowne. ❤️ Fajny quiz. Jedyne co jest słabe to miniaturka Życzę SG! Odpowiedz1
3. Wyobraź sobie, że jesteś jedną z postaci przedstawionych na obrazie. Opisz jesienny krajobraz, który oglądasz podczas spaceru po Polach Elizejskich. Skorzystaj ze słownictwa zgromadzonego w ramce.Dodatkowe informacje RODZINNA SKAWINA Profil Rodzinna Skawina to kompas, który wskaże Wam najciekawsze wydarzenia i aktualne informacje dla rodzin z dziećmi w mieście Skawina. SKAWINA SIĘ DZIELI Profil Skawina się dzieli to miejsce, gdzie mogą Państwo znaleźć szereg informacji dotyczących odpowiedzialnej konsumpcji w Gminie Skawina. Dodatkowo będziemy dzielić się odzieżą książkami czy zabawkami dla dzieci. A wszystko po to, aby ograniczyć marnotrawstwo, tym samym oszczędzając wykorzystanie zasobów naturalnych w myśl zasady myśl globalnie działaj lokalnie.Wyobraź sobie, że oglądasz film dokumentalny na temat Johna Rockefellera – amerykańskiego przedsiębiorcy, który w drugiej połowie XIX wieku dorobił się wielkiej fortuny. Lektor komentujący wydarzenia używa określenia „od pucybuta do milionera”. Co to znaczy? Na przykładzie biografii Rockefellera orazAdrian Zandberg: Wyobraź sobie, że całe życie spędzasz w ukryciu. Że najbliższa Ci osoba zmuszona jest udawać, że Cię nie zna. Żyjecie w strachu. Na ulicy mijacie się, jakbyście się nie znali. Nie możecie razem mieszkać, odwiedzać się w szpitalu. Pewnego dnia do Twoich drzwi puka policja, która szantażuje Cię, że ujawni Wasz sekret, za milczenie żądając bezwarunkowej współpracy albo przynajmniej wskazania innych osób nieheteroseksualnych. Takie właśnie były okoliczności Akcji „Hiacynt” przeprowadzanej przez służby PRL w latach 1985-1987. Jej celem stali się polscy geje, których władza podejrzewała o działalność wywrotową, związki z organizacjami przestępczymi i zagrożenie dla pozostałej części społeczeństwa. Uczestnicy tamtych wydarzeń wspominają upokarzające przesłuchania, groźby ujawnienia ich orientacji seksualnej; spotykali się także z bezpośrednią, fizyczną i psychiczną przemocą. W dniu rozpoczęcia pierwszej Akcji „Hiacynt” w całym kraju milicja wkroczyła do domów 3 tysięcy osób. To tyle, ile internowano w momencie wprowadzenia stanu wojennego w grudniu 1981. Szacuje się, że podczas wszystkich operacji zebrano dane wrażliwe na temat 11 tysięcy mężczyzn. Pomimo dużej skali operacji, nigdy nie doczekała się ona gruntownej analizy czy podsumowania. W archiwach IPN, chwalącego się bezkompromisowym dochodzeniem historycznej prawdy i sprawiedliwości, panuje w tej sprawie chaos. Wiemy, że w niektórych miastach, np. Szczecinie, milicja tworzyła „listy homoseksualistów”, zawierające nazwiska i adresy kilkuset osób. Archiwa są jednak pełne luk, wielu dokumentów brakuje. Ten akt politycznej, systemowej homofobii domaga się stanowczego potępienia oraz gruntownych badań historycznych. Pełniący obecnie funkcję policji politycznej IPN odmówił w 2008 roku uznania Akcji „Hiacynt” za zbrodnię przeciwko narodowi polskiemu. Ówczesny szef Instytutu, Janusz Kurtyka, tłumaczył, że operacja nie tylko nie naruszała niczyich praw, ale służyła ochronie populacji. Bagatelizując Akcję „Hiacynt”, IPN realizuje testament Kiszczaka. Jawna homofobia pokazuje, jak wiele łączy dawny UB, milicję i Prawo i Sprawiedliwość. To organizacje chore na władzę i chore z nienawiści. Ofiarom tamtych wydarzeń chcemy jasno powiedzieć: pamięć o Waszym cierpieniu nie zostanie zatarta, a winni tej obrzydliwej operacji zostaną w końcu odnalezieni i ukarani, zaś dokumentacja Waszej represji – uporządkowana. Działania pierwszych aktywistów gejowskich, którzy – jak Waldemar Zboralski – już w połowie lat 1980-tych zaczęli działać na rzecz utworzenia organizacji broniącej praw mniejszości seksualnych, powinny zostać docenione. Pamięć o tych bolesnych wydarzeniach musimy przekuć w siłę i pewność siebie. Musimy mieć empatię dla osób, które doświadczyły represji, ale też uczyć się zapobiegać takim działaniom i przeciwdziałać im. Potrzebujemy sensownych mechanizmów badania i archiwizowania historii oraz rozliczania sprawców, jak też wspierania ofiar nadużyć. Razem od samego początku działa na rzecz równości małżeńskiej bez względu na płeć i orientację, podkreślamy też konieczność systemowej walki z dyskryminacją osób LGBTQ+. Jesteśmy też zwolenniczkami konkretnej i opartej na faktach, a nie na domniemaniach czy uprzedzeniach, polityki historycznej. Uważamy, że nie można zbudować sprawiedliwego społeczeństwa bez całkowitej równości. Prawo do miłości nie może być reglamentowane przez władzę. Tylko razem możemy przezwyciężyć mroczne siły sprzymierzonych uprzedzeń i zbudować społeczeństwo oparte na wzajemnej trosce i szacunku. [Grafika: W tle znajduje się zdjęcie teczek z dokumentami. Nagłówek głosi: „Sprawiedliwość dla ofiar akcji Hiacynt”. Niżej zamieszczono tekst: „15 listopada 1985 roku milicja rozpoczęła masowe represje wobec polskich gejów. / Stosowano upokarzające przesłuchania, groźby ujawnienia orientacji, przemoc fizyczną i psychiczną. W ramach akcji zarejestrowano około 11 tysięcy „różowych teczek”. / W 2008 r. IPN odmówił uznania akcji „Hiacynt” za zbrodnię przeciw Narodowi Polskiemu. Instytut stanął po stronie prześladowców, twierdząc, że akcja służyła „rozpoznaniu zagrożeń””.] Źródło Opublikowano: 2017-11-15 11:06:21
Wyobraź sobie, że interesujesz się polityką i zamierzasz w najbliższym czasie wziąć udział w wyborach parlamentarnych. Wybrałaś/eś się na spotkanie przedwyborcze, w którym udział wzięli przedstawiciele partii konserwatywnej, liberalnej i socjaldemokratycznej. Twoje koleżanki i koledzy z klasy
Nie jestem zwolenniczką opowiadań, ponieważ zazwyczaj nie chcę rozstawać się z bohaterami. Przyzwyczaiłam się, że akcja opisywana jest powierzchownie i trudno wczuć się w klimat wykreowany przez autora. Jednak ciekawość zwyciężyła w przypadku Imagines, ponieważ chciałam przekonać się, jak czytelnik może stać się głównym bohaterem. Jednak można się spodziewać, że w zbiorze aż 34 opowiadań znajdą się zarówno opowiadania lepsze jak i przysłowiowe czarne owce. Trudno powiedzieć, o czym te opowiadania są, ponieważ każde jest inne. Wszystko jednak sprowadza się do tego, że to my - czytelnicy stajemy się głównym bohaterem, a towarzyszą nam gwiazdy, które znamy z filmów czy muzyki - lub też nie znamy ich w ogóle. Trudno jednak w przypadku takiej liczby opowiadań nie znaleźć chociaż jednego, które nas zainteresuje. O fanfikach mówiłam nieco w przypadku Uratuj Mnie, które w sumie mi się spodobało, jednak patrząc na zbiór opatrzony przede wszystkim nazwiskiem Anny Todd nie jestem w stanie tego powiedzieć. Jest to klasyczny i schematyczny przykład opowiadania z wattpada, które w żaden sposób nie mogę nazwać szanującą się literaturą. Te opowiadania są przede wszystkim płytkie i banalne. Oczywiście trudno oczekiwać realności w przypadku, kiedy opowiadania dotyczą spotkania gwiazd światowego formatu, jednak w niektórych opowiadaniach sytuacje były tak niemożliwe, że miałam ochotę (przepraszam za wyrażenie) walnąć autora tą cegłą w głowę. Pozytywnie zaskoczyła mnie jednak Anna Todd, ponieważ z czystym sumieniem mogę przyznać, że jej opowiadanie było najlepsze ze wszystkich. Medium udało się ukazać rozwój akcji, nic nie spadało na bohaterów jak piorun z jasnego nieba i nie sprawiło, że przy pierwszym wejrzeniu wpadli w swoje ramiona. Oczywiście nie każde opowiadania sprowadzały się do historii miłosnych. Pozytywnie zaskoczyły mnie wątki przyjaźni bądź jednorazowego spotkania , niekończącego się niczym więcej. Jednak nie jestem w stanie zapomnieć o przeważającej ilości opowiadań sprawiających wrażenie pisanych na siłę. Żałuję, że nie stworzono mniejszego zbioru, który zawierałby tylko te lepsze opowiadania, ponieważ w tym przypadku giną one, na tle historii chociażby z Kardashianami w roli głównej, które zdecydowanie nie powinny rozpoczynać zbioru (nie powinny się nigdy w nim znaleźć). Wyobrażenia nie mają granic, więc wyobraź sobie, że może zdarzyć się wszystko to zechcesz - zdecydowanie trzymali się tej zasady wszyscy autorzy, jednak czytanie tej książki nie sprawiło mi żadnej przyjemności, ale jako że należę do upartych osób, obiecałam się, że przez całość przebrnę, mimo że niekiedy było naprawdę ciężko. Może osoby, które lubią twórczość wattpada będą w stanie zobaczyć w Imagines coś więcej, ja na dzień dzisiejszy zdecydowanie o tej pozycji chciałabym zapomnieć. Za książkę dziękuję wydawnictwu OMG Books.
Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Wyobraź sobie że wydarzenia na zamku zainteresowało internetowy dziennik plotkarski opisz krótko wybrane wydarzenie dodaj ty… reviloma127 reviloma127
Wyobraź sobie 2020-02-12 18:06 opracowanie: MAGDA KAZIMIERCZUK TAŃCZĄCY WŚRÓD... Tapeta z kolekcji „Shaman” francuskiego producenta tkanin i tapet House of Pierre Frey. Wizerunki rdzennych Amerykanów powstały we współpracy Pierre'a Freya z National School of Decorative Arts w Paryżu. Sprzedawana jest na metry bieżące. Cena: 899 zł/m, szer. 137 cm. Wzór występuje również na tkaninie zasłonowej. Zawładnął nami kolor, rozbujały nas wzory. Indianie zapatrzeni w rajską rzeczywistość wierzą już prawie w Adama i Ewę, bajkowe ptactwo konkuruje ze storczykami, a burza na tapecie jest tak realna, że nasłuchuje się grzmotów. Tradycyjnym francuskim toile de Jouy nie przyglądajmy się zbytnio, żeby nie spłonąć rumieńcem. Spis treści Dobre Wnętrze 03/2020 nowości W podróży bądźmy uważni. Na kolory krajobrazów i murów miast. Nasłuchujmy. Szumu, gwaru, rytmu, ciszy. Zanurzmy się w zapachach egzotycznych pąków, pomad do włosów i ulicznych straganów. By po powrocie do domu snuć opowieść, która będzie miała moc. Przenoszenia w przestrzeni i w czasie. Intelektualiści nie traktują designu śmiertelnie poważnie. Lubią, gdy nie przeszkadza im w rozważaniach nad naturą rzeczy. Biurko jest najważniejszym z mebli, książki zabrały miejsce dekoracjom, wiersze zastąpiły listę sprawunków. Dywan zapleciony z wodorostów, krzesło zrobione z sitowia. Światło sączy się łagodnie przez skrzydło łabędzia. Bo tęsknota za dziką naturą bywa impulsem nie tylko do pisania wierszy. architekci subiektywnie / rafał darski Biega długie dystanse, sportowo i rekreacyjnie. Nie wyobraża sobie życia bez swojej ukochanej kobiety. Miłośnik muzyki i filmu. Pasjonuje go też fotografia, inspiruje grafika. W projektowaniu najważniejsza jest dla niego wymiana myśli z inwestorem. ekologiczne siedlisko Mateusz Trojanowski zaprojektował, wyprodukował i przywiózł do Wlenia cztery mobilne domy. Miały być dla turystów, bo architekt prowadzi również pensjonat, ale ostatecznie wprowadził się do nich z całą rodziną i psem Zorką. A jeśli kiedyś zapragnie przenieść się nad morze, mieszkanie lub jego część zabierze ze sobą. Naucz się budować jak dawni cieśle. Weź naturalne materiały, pamiętając, by nie jechać po nie zbyt daleko. Dodaj sztukę, kilka sentymentalnych staroci, a na koniec – design z najwyższej półki. Dom eko nie musi być rustykalny! apartament dla rodziny W architekturze wnętrz, tak jak w dobrej powieści, liczą się szczegóły. W apartamencie Ewy, Alessandra i ich synka Adama, zaprojektowanym przez pracownię Katarzyny Dziurdzi, jednym z wielu jest niepozorny mosiężny pasek. W teorii literatury nazwalibyśmy go wędrującym wątkiem. Sprawdzony przepis na jadalnię: stół zaprojektowany przez autora architektury wnętrza lub sławę designu pokroju Nendo, dobre krzesła polskiej marki, efektowna lampa i stonowane dodatki. Nic dodać, nic ująć. modernistyczny apartament artystów Po latach spędzonych w Nowym Jorku artyści Jan Tyniec i Christyne Forti przeprowadzili się do przedwojennej kamienicy na Powiślu. Nowoczesne, nawiązujące do estetyki Bauhausu mieszkanie stało się tłem dzieł sztuki oraz pamiątek z podróży do Azji. Ich ukochane obiekty nabrały w nim zupełnie nowego kontekstu. Tu nic nie jest przypadkowe! Apartament ma funkcjonalny układ i kolory Bauhausu. Orientalnej sztuce przywiezionej z podróży towarzyszą obrazy i fotografie pana domu. adaptacja dawnych stajni Zabudowania dawnych stajni w centralnym Londynie to sama skromność w zestawieniu z rzędem jońskich kolumn z epoki królowej Wiktorii, za którym te dawne obiekty gospodarcze się ukrywają. Za sprawą architektek Marie-Isabel de Monseignat i Anniki Stødberg wnętrze jednego z nich zyskało więcej światła i skandynawską klarowność. Światło jest tu trochę zimne, emocje – powściągnięte, przestrzeń uporządkowana jak w bloku technicznym. Robi się miękko, gdy spomiędzy pionów i poziomów wychynie forma biomorficzna, ludzka lub kamienna. ekskluzywny wywiad z hanną lachert Współpracowała ze słynną Spółdzielnią „Ład”, zaprojektowała meble, które dziś są ikonami powojennego wzornictwa. Hanna Lachert, autorka setki wnętrz – sklepów Cepelii w całej Polsce, hotelu i przychodni katowickiego Spodka, opowiada nam o swoich doświadczeniach oraz o dwupiętrowym domu na Saskiej Kępie w Warszawie, który zaprojektowała dla syna i jego rodziny. urządzamy / tkaniny, tapety, dywany Zawładnął nami kolor, rozbujały nas wzory. Indianie zapatrzeni w rajską rzeczywistość wierzą już prawie w Adama i Ewę, bajkowe ptactwo konkuruje ze storczykami, a burza na tapecie jest tak realna, że nasłuchuje się grzmotów. Tradycyjnym francuskim toile de Jouy nie przyglądajmy się zbytnio, żeby nie spłonąć rumieńcem. meble / minisofy Dwuosobowy mebel do czułych rozmów, a także uniwersalne siedzisko do zaczytania, do wynudzenia, do poleżenia. Te modne kanapy mają lekkie nóżki, welurowe tkaniny, a czasami nawet frywolne wzory. Reszta to kwestia gustu! relacje / ces 2020 Na początku roku światowa stolica hazardu Las Vegas zamienia się w stolicę technologii. Blisko dwieście tysięcy osób uczestniczy w targach elektroniki użytkowej CES. To tam pojawił się pierwszy magnetowid, debiutowały telewizory plazmowe czy konsola Xbox. Na początku nowego dziesięciolecia na targach CES liczą się motoryzacja, rozwiązania dla domu inteligentnego, a także roboty. To zapowiedź zmian, jakie czekają nas w najbliższej dekadzie. projekt kuchnia Wnętrze całe w drewnie, kamieniu albo w jednym kolorze – kuchnie total look nie bez powodu cieszą się popularnością. O tym, jakie zalety mają monochromatyczne aranżacje i jakie problemy mogą się pojawić przy projektowaniu jednolitej w formie kuchni, rozmawiamy z architektem Jackiem Trycem. Termin ten przeniknął do wnętrz ze świata mody, gdzie oznacza stylizacje utrzymane w jednym kolorze. Monochromatyczne kuchnie zyskały na popularności wraz z boomem na minimalizm, jednak kolorystyczna oszczędność sprawdza się w każdym stylu. Z pewnością nie oznacza nudy i monotonii. Od swojskiego dębu po egzotyczny mangowiec – drewno zadziwia różnorodnością barw i rysunków. Każdy gatunek jest inny, a każdy drewniany przedmiot – niepowtarzalny. W dodatku to materiał niezwykle wszechstronny – robi się z niego i meble, i wykałaczki. Efektowna prezencja idzie w parze z funkcjonalnością, szlachetne materiały – z najnowszą technologią, a klasyczna uroda – z odrobiną ekstrawagancji. Nie trzeba więc odrzucać tego, co sprawdzone, by korzystać z najnowszych udogodnień. projekt łazienka Już niedługo będziemy obchodzić Światowy Dzień Wody, ważne wydarzenie w ekokalendarzu. Piszemy dziś o tym, jak być naturalnym i ekologicznym podczas projektowania łazienki. Jak oszczędzać, ale nie na estetyce. I bynajmniej nie jeden dzień w roku. Proponujemy rozwiązania na lata. Łazienka ekologiczna, czyli jaka? Na pewno zaprojektowana z troską o środowisko, z wykorzystaniem naturalnych, tam gdzie to możliwe, rodzimych materiałów, wyposażona w rozwiązania ograniczające zużycie wody. Łazienka oszczędna, ale niekoniecznie tania. Drewno i kamień – dwa najpopularniejsze naturalne materiały. Efektowne osobno i razem. Teraz w artystycznej odsłonie mini. Plastyczne, pomysłowe mebelki i akcesoria szybko się nie znudzą. W domowej łazience, i małej, i dużej, powinniśmy się czuć bezpiecznie i mieć wszystko pod ręką. Sprzyja temu funkcjonalne i ergonomiczne wyposażenie. Dobre projekty się nie starzeją, a dobre sprzęty są eko. art&craft Tomasz Strobel przejął od dziadka Czesława Śledzianowskiego firmę istniejącą na warszawskiej Pradze nieprzerwanie od 1947 r. Zmieniwszy w latach 90. jej profil, wyspecjalizował się w wyrobie sztukaterii. Renoma, jaką zyskał, zapewniła mu zlecenia w tak prestiżowych obiektach jak hotele Bristol i Europejski. zwiedzamy / alan i w frank house Dwieście rysunków technicznych, tyleż projektów wyposażenia, setki stron listów złożyły się na to arcydzieło stylu międzynarodowego z 1940 r. Dom dla pittsburskiego przemysłowca Roberta Franka zaprojektowali mistrzowie Bauhausu Walter Gropius i Marcel Breuer. wielcy designu / maciej zień Spotykamy się w atelier, ale chwilę później windą z drewna i stali wjeżdżamy wprost do mieszkania. Maciej Zień zaprasza na kanapę w nastrojowym salonie. Trudno o lepsze miejsce na rozmowę z projektantem mody, który zdobył świat wnętrz. blog Magda K. na drugim piętrze rozkoszy, Piotr B. bez raków na Trzech Koronach reinterpretacje Tylko we Włoszech wyrzuca się rocznie ponad 700 tys. ton skórek pomarańczy, zauważyła Adriana Santanocito. I zrobiła z nich tkaninę. Na problemy środowiska naturalnego, zanieczyszczeń i ograniczonych zasobów projektanci szukają odpowiedzi w odpadkach z zieleniaka. dobre adresy Duński design, hiszpańskie żyrandole i pełnia relaksu po polsku. Złota ważka przysiadła na szafce, skarabeusz ułożył się na pluszowej poduszce. Co jeszcze, oprócz cichego brzęczenia owadzich skrzydełek słychać w designie?
Wyobrażam sobie, że jestem marszałkiem Józefem Piłsudskim. Do źródeł pisanych, które rzuciłyby światło na moją działalność i życie zaliczyłbym: międzywojenne gazety; mój dorobek piśmienniczy w zgromadzony w "Pismach - Mowach - Rozkazach Józefa Piłsudskiego" wydanych w latach 30. XX wieku
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk: Wyobraź sobie, że całe życie spędzasz w ukryciu. Że najbliższa Ci osoba zmuszona jest udawać, że Cię nie zna. Żyjecie w strachu. Na ulicy mijacie się, jakbyście się nie znali. Nie możecie razem mieszkać, odwiedzać się w szpitalu. Pewnego dnia do Twoich drzwi puka policja, która szantażuje Cię, że ujawni Wasz sekret, za milczenie żądając bezwarunkowej współpracy albo przynajmniej wskazania innych osób nieheteroseksualnych. Takie właśnie były okoliczności Akcji „Hiacynt” przeprowadzanej przez służby PRL w latach 1985-1987. Jej celem stali się polscy geje, których władza podejrzewała o działalność wywrotową, związki z organizacjami przestępczymi i zagrożenie dla pozostałej części społeczeństwa. Uczestnicy tamtych wydarzeń wspominają upokarzające przesłuchania, groźby ujawnienia ich orientacji seksualnej; spotykali się także z bezpośrednią, fizyczną i psychiczną przemocą. W dniu rozpoczęcia pierwszej Akcji „Hiacynt” w całym kraju milicja wkroczyła do domów 3 tysięcy osób. To tyle, ile internowano w momencie wprowadzenia stanu wojennego w grudniu 1981. Szacuje się, że podczas wszystkich operacji zebrano dane wrażliwe na temat 11 tysięcy mężczyzn. Pomimo dużej skali operacji, nigdy nie doczekała się ona gruntownej analizy czy podsumowania. W archiwach IPN, chwalącego się bezkompromisowym dochodzeniem historycznej prawdy i sprawiedliwości, panuje w tej sprawie chaos. Wiemy, że w niektórych miastach, np. Szczecinie, milicja tworzyła „listy homoseksualistów”, zawierające nazwiska i adresy kilkuset osób. Archiwa są jednak pełne luk, wielu dokumentów brakuje. Ten akt politycznej, systemowej homofobii domaga się stanowczego potępienia oraz gruntownych badań historycznych. Pełniący obecnie funkcję policji politycznej IPN odmówił w 2008 roku uznania Akcji „Hiacynt” za zbrodnię przeciwko narodowi polskiemu. Ówczesny szef Instytutu, Janusz Kurtyka, tłumaczył, że operacja nie tylko nie naruszała niczyich praw, ale służyła ochronie populacji. Bagatelizując Akcję „Hiacynt”, IPN realizuje testament Kiszczaka. Jawna homofobia pokazuje, jak wiele łączy dawny UB, milicję i Prawo i Sprawiedliwość. To organizacje chore na władzę i chore z nienawiści. Ofiarom tamtych wydarzeń chcemy jasno powiedzieć: pamięć o Waszym cierpieniu nie zostanie zatarta, a winni tej obrzydliwej operacji zostaną w końcu odnalezieni i ukarani, zaś dokumentacja Waszej represji – uporządkowana. Działania pierwszych aktywistów gejowskich, którzy – jak Waldemar Zboralski – już w połowie lat 1980-tych zaczęli działać na rzecz utworzenia organizacji broniącej praw mniejszości seksualnych, powinny zostać docenione. Pamięć o tych bolesnych wydarzeniach musimy przekuć w siłę i pewność siebie. Musimy mieć empatię dla osób, które doświadczyły represji, ale też uczyć się zapobiegać takim działaniom i przeciwdziałać im. Potrzebujemy sensownych mechanizmów badania i archiwizowania historii oraz rozliczania sprawców, jak też wspierania ofiar nadużyć. Razem od samego początku działa na rzecz równości małżeńskiej bez względu na płeć i orientację, podkreślamy też konieczność systemowej walki z dyskryminacją osób LGBTQ+. Jesteśmy też zwolenniczkami konkretnej i opartej na faktach, a nie na domniemaniach czy uprzedzeniach, polityki historycznej. Uważamy, że nie można zbudować sprawiedliwego społeczeństwa bez całkowitej równości. Prawo do miłości nie może być reglamentowane przez władzę. Tylko razem możemy przezwyciężyć mroczne siły sprzymierzonych uprzedzeń i zbudować społeczeństwo oparte na wzajemnej trosce i szacunku. [Grafika: W tle znajduje się zdjęcie teczek z dokumentami. Nagłówek głosi: "Sprawiedliwość dla ofiar akcji Hiacynt". Niżej zamieszczono tekst: "15 listopada 1985 roku milicja rozpoczęła masowe represje wobec polskich gejów. / Stosowano upokarzające przesłuchania, groźby ujawnienia orientacji, przemoc fizyczną i psychiczną. W ramach akcji zarejestrowano około 11 tysięcy „różowych teczek”. / W 2008 r. IPN odmówił uznania akcji „Hiacynt” za zbrodnię przeciw Narodowi Polskiemu. Instytut stanął po stronie prześladowców, twierdząc, że akcja służyła "rozpoznaniu zagrożeń"".] Źródło Opublikowano: 2017-11-15 11:09:45
Wyobraź sobie, że jesteś panią Słowikowa. Odpowiedz na pytania dziennikarza -Czego się pani obawiała, gdy mąż nie wracał do domu?-Co pani przygotowała na kolację?-Co pani poczuła, kiedy pan Słowik wreszcie się pojawił?-Jaki jest pan Słowik? Co można o nim powiedzieć w tej sytuacji? Pliss mam to na jutro